Bernardyny przez jesień i zimę nazbierały tłuszczyku i dodatkowych kilogramów. Na przedwiośniu same starają się regulować swoją nadwagę – gdy staje się cieplej, zaczynają mniej jeść. Ujmijmy to może bardziej dosłownie – o ile w listopadzie i grudniu, można powiedzieć: żarły z niepohamowanym apetytem, to teraz wreszcie po prostu: jedzą. Ale ta samoregulacja nie do końca wystarczy. Musimy trochę pomóc naszym benkom zrzucić nadwagę.
Jeżeli karmimy je suchą karmą – zmieniamy ją na odchudzającą, z mniejszą zawartością tłuszczu i węglowodanów, z dodatkiem witamin i L-karnityny, wspomagającej procesy przemiany materii. Dobrze byłoby też wzbogacić jedzenie dodatkiem magnezu i żelaza, działających energetyzująco i niezmiernie wskazanych na wiosnę – można je znaleźć w specjalnych preparatach.
Jeżeli karmimy jedzeniem naturalnym – ograniczamy tłuszcze, dodajemy witaminki – czyli zwiększamy ilość warzyw i owoców, podajemy preparaty witaminowe. Z tymi witaminami to jednak – bez przesady, zwłaszcza u szczeniąt i juniorów; nadmiar niektórych witamin jest równie szkodliwy, jak ich niedobór. Warto włączyć do jadłospisu zielone i czerwone warzywa – czyli cykorię, sałatę, kiszone ogórki, marchewkę (surową i gotowaną), buraki (gotowane i kiszone) oraz świeżą wątrobę wołową – wzbogacimy w ten sposób pokarm o żelazo oraz składniki przyśpieszające trawienie i perystaltykę jelit, a przez to procesy przemiany materii, co pomoże w pozbyciu się nadmiaru tłuszczyku i zbędnych kilogramów. Podobne działanie ma również ciemne i razowe pieczywo, którym można zastąpić ryż, używany standardowo jako tzw. „wypełniacz”. Ryż na wiosnę lepiej w ogóle nieco ograniczyć, gdyż działa w drugą stronę – może powodować zatwardzenia i spowalnia pracę przewodu pokarmowego.
Mięsko wołowe zastępujemy drobiem, który jest łatwiej przyswajalny i mniej kaloryczny, w miarę możliwości odrzucamy z niego tłuszcz i skóry – w drobiu skóry to główne źródło tłuszczu i to w dodatku tłuszczu niezbyt dobrej jakości. Jeżeli mamy wybór gatunków drobiu, bernardyny lepiej karmić mięsem indyka niż kury, albo mieszanką kurczakowo-indyczą. Mięso indyka jest zdecydowanie bardziej treściwe i wystarcza mniejsza porcja, by bernasie się rzeczywiście najadły. Po kurczakach nasze olbrzymy chodzą głodne i trzeba im ich tego kurzego mięsa podać dużo więcej.
Warto też na wiosnę wprowadzić do bernasiowego jadłospisu ryby, które są cennym źródłem fosforu. Porcję rybną podajemy jednak nie częściej niż raz w tygodniu, gdyż białko ryb jest najmniej przydatnym rodzajem białka dla bernardynów.
Pamiętamy o białym serze i produktach mlecznych (mleko lub jogurty) najlepiej codziennie, a przynajmniej 3-4 razy w tygodniu. Dostarczają one nie tylko wapń, ale także białko pochodzenia roślinnego, mniej kaloryczne, a również pożywne. Na wiosnę biały ser z powodzeniem częściowo zastąpi bernardynom białko mięsne.
Dorosłym psom zmniejszamy porcje żywieniowe nawet o 20%, w czym zresztą same benki nam pomogą, gdyż na przedwiośniu słabnie im apetyt. Nie podkarmiamy, nie przekarmiamy, nie zmuszamy do jedzenia, jeżeli nie chcą jeść. Nawet kilkudniowy „post” im nie zaszkodzi, mają solidne zimowe zapasy. Powszechne przekonanie, że taki wielki pies musi dużo jeść, jest tylko w części zgodne z prawdą. Dorosły pies sam reguluje sobie ilość niezbędnego pożywienia, jeżeli damy mu zbyt dużą porcję, jedzenie zostanie w misce. Z suchą karmą nie będzie wprawdzie problemu, ale z gotowanym lub surowym pokarmem będziemy mieć kłopot. Lepiej, żeby bernardyn odszedł od miski nienajedzony, niż przejedzony. Jeżeli rzeczywiście będzie głodny, da nam do zrozumienia, że oczekuje dokładki, dotąd będzie się kręcić i układać koło miski, albo zaglądać do kuchni, patrząc na nas wyczekująco, aż doprosi się repety (chyba że nie jest ona przewidziana).
Szczeniętom i juniorom porcje zostawiamy bez zmian, a szczeniętom wieku od 3 do 8 miesięcy nawet sukcesywnie zwiększamy – one wciąż rosną i wymagają więcej pokarmu, który i tak natychmiast przerobią. Pamiętamy jednak o właściwym doborze pożywienia dla młodych bernardynów i dzieleniu dziennej porcji przynajmniej na 3 części.
Oczywiście zupełnie inna kwestią jest sytuacja, gdy pies przestaje jeść z powodu nękającej go choroby, ale wnikliwy i baczny opiekun łatwo odróżni zwykły przedwiosenny spadek apetytu od stanu chorobowego, któremu towarzyszą dodatkowe objawy.