Pierwsze dni malucha w nowym domu (cz. 1)
Socjalizacja – bernardyniątko poznaje świat
Odbierając bernardyniątko od jego naturalnych rodziców, przejmujecie ich rolę nie tylko w opiece, ale i we wprowadzaniu malucha w świat. A ponieważ szczenię zmienia otoczenie z psiego stada na ludzkie, musicie nauczyć je jeszcze więcej niż jego biologiczni rodzice. Dla psiego brzdąca na początku jego pobytu u was i w ogóle - na starcie jego życia, wszystko będzie nowe i wiele rzeczy, miejsc i osób będzie go przerażać. Nie sugerujcie się wielkością bernardyniątka, pokaźne rozmiary szczeniąt tej rasy wcale nie stanowią gwarancji waleczności i odwagi w ich młodym wieku. Na wiele sytuacji mały benek może reagować paniczną ucieczką, mogącą skończyć się pod kołami samochodu. Szczenię wystraszone, wyprowadzone poza „gniazdo” (czyli wasz dom, który uznało za jedyne bezpieczny azyl), straciwszy je z oczu zaprze się czterema łapkami w podłoże, tak że trudno będzie go ruszyć z miejsca.
Może też zdarzyć się, że ucieknie w kąt przed waszymi krewnymi i przyjaciółmi, gdy zobaczy ich po raz pierwszy, nie bacząc, że właśnie chcieliście je wszem i wobec zaprezentować. Albo wręcz przeciwnie – wskoczy im na kolana i będzie próbowało ściągnąć z nosa wuja okulary a z szyi ciotki korale. Może też ze strachu obsiusiać buty i spodnie waszemu szefowi, gdy ten niespodziewanie zjawi się u was z wizytą w ciemnym garniturze. Kapelusz na głowie koleżanki i parasolka w jej ręku mogą wywołać u szczeniaka napad furii. Przechodzień z plecakiem lub z walizką na kółkach zostanie zapewne gwałtownie obszczekany. A mijany na chodniku czarny nowofunland stanie się obiektem ataku waszego słodkiego benusiątka, które uzna, że ten nieznany wielki stwór zagraża mu zbliżając się coraz bardziej, a ono tylko tak może się przed nim obronić.
Jeżeli nie chcecie mieć psa-dzikusa, z którym będą tylko same kłopoty, musicie przeprowadzić – jak to się ładnie fachowo i mądrze nazywa – proces socjalizacji. Socjalizacja jest niezbędnym elementem wychowania każdego psa, a zważywszy na rozmiary i siłę bernardynów – w przypadku tej rasy – absolutnie konieczna.
O co tu chodzi? O uczenie psiaka od pierwszych tygodni jego życia, jak ma bezkolizyjnie funkcjonować w nowym środowisku, jak zachowywać się wobec napotkanych ludzi i psów, jak reagować na przeróżne nowe sytuacje i okoliczności.
Jak to osiągnąć w praktyce?
Rozwijającemu się szczenięciu należy dostarczyć możliwości poznania jak największej ilości miejsc, zapachów, kształtów, powierzchni i nowych osób. Część niezbędnych informacji uzyska w domu, reszty nauczycie je na spacerach. Poza możliwością wybiegania się, spacery powinny dać psiakowi okazję do zabawy z innymi psami, a także zaspokoić potrzebę poznawania świata. Wam posłużą do socjalizacji szczenięcia. Jeżeli nie zadbacie o prawidłowy rozwój psychiczny psa od samego początku jego pobytu w waszym domu, w krótkim czasie doświadczycie nieprzyjemnych efektów tych zaniedbań w postaci niespodziewanych i niepożądanych zachowań.
A zatem – maluch musi poznać nie tylko trawniki, chodniki, łąki i lasy, ale też przystanki tramwajowe, dworce kolejowe i autobusowe, lotniska, parkingi samochodowe, i inne obiekty –- takie jak sklepy, bazarki, apteki, banki, poczty. Samochody, rowery, motocykle, pociągi, komunikację miejską. I nie tylko najbliższą rodzinę i przyjaciół, ale też osoby zupełnie obce, o przeróżnym wyglądzie, odmiennych strojach, głosach, zachowaniach. Dozorców, listonoszy, śmieciarzy, budowlańców i kominiarzy; matki z dziećmi i wózkami, staruszków idących z laseczkami. Panów w kapeluszach i panie stukające szpileczkami, policjantów w mundurach, murarzy z taczkami i motocyklistów w kaskach, jeźdźców na koniach i dzieci biegające za piłką.
Te wszystkie lekcje – poznawanie nowych zapachów, nowych miejsc, kształtów i ludzi – przydadzą się psu w późniejszym życiu. Im więcej spostrzeżeń poczyni jako szczenię, tym łatwiej i spokojniej będzie reagował w przyszłości na nowe sytuacje. Dla was też będzie to ułatwienie, zwłaszcza jeżeli na przykład zamierzacie psiaka zabierać ze sobą na wakacje. Ale w codziennym miejscu zamieszkania też mogą zdarzyć się nowe, nieprzewidziane zdarzenia, gdy pies będzie musiał zetknąć się z czymś nieznanym i nie powinno to u niego powodować strachu i paniki.
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Bernardyny raczej mało chorują, ale przecież nie można wykluczyć, że coś im się przytrafi. Musicie wybrać się z rocznym psem do specjalisty weterynarza, którego gabinet znajduje się w innej dzielnicy lub miejscowości. Jeżeli pies nigdy wcześniej nie jechał samochodem, tramwajem, autobusem, pociągiem - to na 100% wystraszy się i nie będzie chciał tam wejść. Zaprze się czterema łapami, a ciągnięty i wpychany na siłę, przerażony może nawet próbować gryźć. Wówczas wpakowanie go do środka transportu może być nie lada problemem, a czasem okaże się w ogóle niemożliwe – roczny bernardyn waży około 50 kilogramów i jest już naprawdę bardzo silny. W pojedynkę trudno go podnieść, obce osoby będą bały się podejść, żeby pomóc. Pozostanie tylko wezwanie weterynarza do domu, co nie tylko jest dosyć kosztowne, ale i nie zawsze od ręki możliwe.
Bernardyński maluch w wieku pół roku powinien mieć za sobą jak najwięcej nowych doświadczeń. Im więcej nauczy się w pierwszych miesiącach swojego życia, tym łatwiej będzie go później wychowywać i szkolić.
Część następna: Rozłączenie z psią rodziną i przyzwyczajenia z poprzedniego miejsca zamieszkania
Zakaz kopiowania, rozpowszechniania części lub całości bez zgody redakcji BERNARDYNY.wortale.net.