Kiedy bernardyn przemienia się w lwa i diabła.Powszechnej opinia głosi o braku agresji u bernardynów. Pozwolę sobie na krótki komentarz w tej sprawie. Dotyczy on zresztą wszelkich ras, które uważane są za przyjacielskie i nieagresywne. Po przeczytaniu wcześniejszych artykułu („Instrukcja obsługi bernardyna”) niejeden opiekun bernardyna będzie być może zaskoczony, a nawet zbulwersowany. Co się tu wypisuje?! Mój benek jest najłagodniejszym psem na świecie i nigdy nawet nie warknął na innego psa. Jeśli tak jest rzeczywiście, mogę tylko powiedzieć: mieliście dotąd naprawdę dużo szczęścia, ale to nie wyklucza, że taka sytuacja może zdarzyć się w przyszłości.
Kochani! Między bajki należy włożyć opowieści o nieagresywnych psach! Nie ma psów nieagresywnych, tak jak nie ma nieagresywnych ludzi. Agresja jest elementem atawistycznym i tkwi w każdym stworzeniu, jako metoda samoobrony. Tylko bodźce, które ją wywołują u każdego są różne, a także różny jest poziom nasilenia tych bodźców, jaki musi wystąpić, by spowodować agresywną reakcję. Ponadto w życiu jednych takie bodźce zdarzają się non-stop, a innych los prowadzi za rączkę i chroni przed koniecznością wykazania się umiejętnością ostrej obrony.
Osoby o pogodnym, spokojnym i radosnym usposobieniu niełatwo wprowadzić zdenerwowanie dochodzące do takiego poziomu, by przerodziło się w agresję. Także pewność siebie daje poczucie bezpieczeństwa i sprzyja spokojowi i opanowaniu. Takiego człowieka trudno będzie wyprowadzić z równowagi i skłonić do bójki. Ale trudne nie znaczy niemożliwe. Całkiem podobnie wygląda to u bernardynów. Ich naturalne usposobienie charakteryzuje się spokojem, pewnością siebie, wewnętrzną równowagą i pogodnym, wręcz radosnym nastawieniem do świata. Agresja nie leży w charakterze bernardyna. To fakt. Nie znaczy to jednak, że określone sytuacje nie mogą jej wywołać. Niezaczepiany, nieprowokowany bernardyn nie atakuje. Ale w sytuacji bezpośredniego zagrożenia, gdy nie może po prostu uciec i gdy musi bronić siebie, swego stada lub opiekuna, nie zawaha się. Może trudno w to uwierzyć, ale dwa bernardyny są w stanie rozprawić się ze stadem wilków.
Podobnie, gdy z jakiegoś powodu dojdzie do psiego konfliktu. Przyczyną może być zabranie patyka lub zabawki przez innego psa, warknięcie, niepodporządkowanie się. Innym razem przyczyną może być zazdrość, gdy obcy pies za bardzo zbliży się do opiekuna lub kogoś z jego najbliższej rodziny. Albo psu wyda się, że wystąpiło jakieś zagrożenia i trzeba chronić siebie lub swoje stado. Czasem pies może się śmiertelnie wystraszyć i uznać, że jedyną obroną będzie atak. W przypadku psów- samców przeważnie powodem starcia jest próba sił i chęć zdominowania przeciwnika. Czasem suka będzie występować w obronie szczeniaków (wcale niekoniecznie swoich). Wszystko to i jeszcze wiele innych sytuacji, które trudno przewidzieć, może spowodować, że nasz kochany, łagodny i przyjazny bernardyn w mgnieniu oka zmieni się nie do poznania i naprawdę wstapi w niego diabeł.
Nie liczcie na to, że uda się wam zdążyć i powstrzymać psa, zanim zaatakuje. Bernardyn jest nadzwyczaj spokojny i cierpliwy; psom, które lubi, a zwłaszcza szczeniakom, pozwala dosłownie wejść sobie na głowę. W szczególności suki bernardynów wykazują stoicki spokój i anielską cierpliwość. Ale gdy coś się benkom naprawdę bardzo nie spodoba, ich reakcja jest natychmiastowa. Bernardyny mają brzydki zwyczaj atakowania bez żadnej wstępnej zapowiedzi. Jest to uzasadnione fizjologicznie i w taką cechę wyposażyła je matka natura. Ciężki i masywny bernardyn jest mało zwrotny, nie rozwija zbyt dużej szybkości i szybko się męczy biegiem, a zatem pogoń za ofiarą na dłuższy dystans nie ma dla niego szans powodzenia. Jedyną gwarancję sukcesu daje zaskoczenie i błyskawiczne rozłożenie przeciwnika na łopatki. Bernardyn w ciągu ułamka sekundy potrafi znaleźć się na grzbiecie innego psa, z kłami na jego karku. I teraz wyobraźnie sobie go w takiej sytuacji na przykład w konfrontacji z drobnokościstym pudelkiem czy jamnikiem. Albo z człowiekiem...
A zatem naczelną zasadą wszelkich spacerów z bernardynem w okolicy, gdzie może spotkać się z innymi psami i obcymi ludźmi, jest czujność. Ale wasza przede wszystkim, a dopiero potem psa. Jeżeli nie ma pewności, że można psa puścić luzem – powinien iść na smyczy. A kiedy takiej pewności nie ma? Gdy macie najmniejszy nawet powód przypuszczać, że niespodziewanie, poza waszą kontrolą, gdy pies będzie poza zasięgiem waszej bezpośredniej reakcji, na drodze waszego bernardyna mogą pojawić się osoby obce, starsze, dzieci, niepełnosprawni, inne psy, koty... itp. Gdy istnieje jakiekolwiek prawdopodobieństwo, że pies chodzący luzem trafi na coś nietypowego, zaskakującego, coś lub kogoś, co wywoła w nim strach, poczucie zagrożenia, potrzebę obrony. Jeżeli przeznaczyliście waszemu bernardynowi tylko i wyłącznie funkcję stróża, może się wam wydawać, że jego charakter jest nawet nazbyt łagodny i przyjazny wobec ludzi, zwłaszcza u młodych psiaków. Jednak nie uczcie go agresji. Ma jej w sobie akurat tyle, ile potrzeba i doskonale wyczuwa rzeczywiste zagrożenie. Wystarczy ograniczyć mu nieco kontakty z ludźmi, by zaostrzyć czujność i nieufność wobec obcych.
We własnym, dobrze pojętym interesie, starajcie się tłumić i wyciszać wszelkie zauważone przejawy agresji u swoich bernardynów. Nie należy jednak karać agresji agresją, a w szczególności biciem. Po pierwsze: spowoduje to tylko eskalację i utrwalenie reakcji agresywnej, a często próbę odreagowania na kimś innym (psie, kocie, człowieku). Po drugie: pies będzie się was bał i wykonywał polecenia ze strachu. A pies, który się boi, staje się coraz bardziej agresywny. Po trzecie: bernardyny są wrażliwe i pamiętliwe: bity pies straci do was zaufanie, a wy stracicie u niego autorytet.
Wytłumienie agresji może wymagać zastosowania pewnego przymusu fizycznego; na przykład trzeba będzie na siłę odciągnąć psa od obiektu agresji, czy na siłę szybko odprowadzić do domu. Ale na tym kończy się potrzeba stosowania przemocy. Reszta – to już rozgrywka psychologiczna: okazanie psu, że nie aprobujecie takiego zachowania, ignorowanie jego zaproszeń do zabawy itp. Pies musi odczuć, że się na niego gniewacie. Bernardyny – jak wcześniej wspomniano – są wrażliwe i dotkliwie odczuwają ignorowanie i gniew ze strony swojego opiekuna. Oczywiście, o ile wcześniej zdołał sobie u nich wyrobić autorytet. Wierzcie mi, obrażenie się na bernardyna daje dużo lepsze efekty niż największe baty. Mowa tu cały czas o psach zdrowych i prawidłowo wychowywanych.
Może się zdarzyć, że zaobserwujecie, iż agresja u waszego bernardyna pojawia się nagminnie, że pies reaguje szczekaniem i rzucaniem się na wszystko i wszystkich. Przyczyny mogą być różne. Jedno jest pewne. Macie poważny problem, gdyż takie zachowanie nie jest normalne u bernardynów i jak najszybciej trzeba ustalić, co wywołuje takie reakcje.
Nadmierna agresywność może być efektem błędów wychowawczych waszych lub wcześniejszego opiekuna, reakcją po przykrych przeżyciach, na przykład jeśli pies był bity, trzymany na łańcuchu lub w ciasnym kojcu. Agresywność u bernardyna mogą też wywołać waśnie i awantury rodzinne. Bernardyny nie są psami jednego pana, przywiązują się do całej rodziny i wszyscy jej członkowie są dla nich ważni. Kłótnie w rodzinie i agresja jej przedstawicieli wobec siebie powoduje u psa dyskomfort i dezorientację, narastanie u niego poczucia braku bezpieczeństwa, a w efekcie pojawia się agresja.
Nadmierna agresywność może też być spowodowana chorobą. Najczęściej w takich przypadkach przyczyną są zmiany w mózgu i guzy mózgu, ale mogą być też rozmaite choroby przewlekłe, zwłaszcza powodujące rozległe i bolesne dolegliwości, jak na przykład nowotwory.
Zakaz kopiowania, rozpowszechniania części lub całości bez zgody redakcji BERNARDYNY.wortale.net.
Dodaj komentarz
| |