Dla kogo bernardyn?Małe, śliczne puchate kuleczki z wielkimi ślepiami, przypominające pluszowe maskotki. Dorosłe przyjacielskie Beethoveny, dające radość całej rodzinie. Wspaniali górscy pomocnicy, ratujący zasypanych lawinami. Dorosły bernardyn osiąga od 70 - 90 cm wzrostu i waży od 60 – 120 kilogramów (suczki są niższe i lżejsze, psy większe). To już w znacznej mierze ogranicza krąg jego opiekunów. Wychowanie bernardyna od szczenięcia nie jest sprawą łatwą (mimo że te psy dosyć dobrze się uczą i odpowiednio ułożone są posłuszne). Półroczne bernardyniątko waży zwykle około 40 kilogramów i jest stworzeniem niezwykle aktywnym, skorym do zabawy i często trudno je utrzymać na smyczy, zanim nauczy się spokojnie chodzić przy nodze (za czym zresztą nie przepada). Jeśli zaś chodzi o usposobienie bernardyna – to trzeba wziąć poprawkę na jego niezależny, a nawet uparty charakter. Niełatwo przekonać bernardyna do posłuszeństwa, dlatego też jego opiekunem powinien być człowiekiem spokojny, o silnej i autorytatywnej osobowości, potrafiący narzucić swoją wolę zwierzęciu – ale nie siłą i fizyczną walką z nim (bo to do niczego nie doprowadzi), lecz wypracowaniem u psa naturalnego poczucia podległości swojemu przewodnikowi w hierarchii domowego stada. Osoby o słabym, uległym charakterze muszą się liczyć z tym, że bernardyn zawładnie nimi i zdominuje; będzie je uwielbiał jako swoich opiekunów i ... robił, co mu się będzie podobało. Jednym słowem, będzie wodził swojego pana (lub panią) za nos. Zwykły spacer przerodzić się wówczas może w szarpaninę z brytanem, który będzie wymuszał na was swoje zachcianki. Gdyby zastanawiać się dla jakiego typu rodziny bernardyny najbardziej pasują, można śmiało odpowiedzieć : im liczniejsza tym, lepiej. Idealna byłaby taka rodzina, w jakiej o każdej porze dnia zawsze któreś z domowników jest w domu i pies nigdy nie zostaje sam. Nie polecam bernardynów osobom samotnym. Pies tej rasy nie będzie u takiego pana (czy pani) szczęśliwy. Bernardyny są psami bardzo towarzyskimi i przywiązującymi się do całej rodziny, do z którą powinny mieć stały kontakt. Bardzo pozytywnie układają się ich relacje z dziećmi, są wobec nich niezwykle przyjazne, cierpliwe i delikatne. Nie znaczy to oczywiście, że można bernardyna zostawić sam na sam z niemowlęciem. Ale nie ma obawy, by zdrowy, normalny bernardyn zaatakował lub pogryzł dziecko. O czasie przeznaczonym na zajmowanie się bernardynem, jak też o zapewnieniu innych potrzeb była mowa na wstępie i będzie w kolejnym artykule („Niezbędne warunki życia”). Tu warto przypomnieć tylko, że bernardyn powinien spędzać na dworzu przynajmniej 3 godziny dziennie (a najlepiej jeszcze więcej). Natura nie stworzyła go jednak do biegania i pokonywania dużych odległości. Nie wchodzą więc w grę 20-kilometrowe wyprawy, zwłaszcza latem, ani bieganie przy rowerze. Jeżeli macie takie zapotrzebowania na rolę towarzyszącego wam psa Trzeba jeszcze wspomnieć o bardzo obfitym linieniu bernardynów. Wprawdzie ma ono miejsce zasadniczo dwa razy do roku: późną jesienią oraz na przełomie zimy i wiosny. Latem, gdy organizm psa na wszelkie sposoby próbuje się chłodzić, bernardyn potrafi wytracić tyle sierści, że skóra przegląda przez rzadziutkie futerko. Jeżeli mieszka w domu – pojedyncze włoski będziecie znajdywać przez całe lato. Jesienne linienie nie dokuczy wam zbytnio, gdyż po okresie letnim bernardyny nie bardzo mają co gubić. Za to, gdy zimą nadejdzie ocieplenie i zwierzak zacznie rozstawać się z bogatą futrzana okrywą chwilami będziecie kląć i żałować, że nie wybraliście yorka. Wtedy pojawi się w domu drugi dywan, a jednorazowe czesanie może czasem zapełnić całe wiadro. Sierść psa fruwa wszędzie i klei się do wszystkiego . Mimo waszych wysiłków, by nad tym zapanować, znajdziecie ją nawet w najmniej spodziewanych miejscach. Nie tylko na dywanie, ale też na ubraniu, w szafie z bielizną, w garnkach, na talerzach, na sztućcach, w cukierniczce, w zamkniętym słoiku z kawą, w zupie i w ziemniakach. Dlatego też bernardyn absolutnie nie jest wskazany dla osób z alergią. Także jeżeli komuś przeszkadzają poniewierające się wszędzie po domu kłaczki sierści i nie ma ochoty ich codziennie sprzątać – też nie powinien wybierać bernardyna. I wreszcie – koszty utrzymania. Jeżeli zatem decydujecie się na bernardyna, przeliczcie najpierw dokładnie, czy stać Was na takie comiesięczne wydatki, gdyż w przeciwnym razie będziecie mieli psa niedokarmionego i chorego, który po pierwszych tygodniach uniesień, entuzjazmu i radości stanie się dla Was utrapieniem i kulą u nogi. Zniechęceni? Jeżeli tak – wybierzcie inną rasę lub przygarnijcie pod dach kota. A potem obserwować ze zdumieniem i satysfakcją, jak berbeć błyskawicznie rośnie z dnia na dzień, dosłownie w oczach. I jak z pluszowej maskotki zmienia się w pięknego olbrzyma. I cieszyć się z każdego wspólnie spędzonego dnia, gdy dorastający bernardyn będzie stawał się Waszym najwierniejszym przyjacielem. Zakaz kopiowania, rozpowszechniania części lub całości bez zgody redakcji BERNARDYNY.wortale.net. Dodaj komentarz
Komentarz zostanie zatwierdzony po przeczytaniu przez administratora.
| Bernardyniątko w domu |